sobota, 26 stycznia 2013

4. Pościg

Delikatne promienie oświetlały mój pokój. Miałam dziś wielkiego lenia.
Leżałam tak do 13:00 aż postanowiłam, że wstanę i pójdę na spacer.
Ten spacer miał cel. Cel był taki, e musiałam iść najpierw do parku, lecz nie widziałam tam nikogo, kogo chciałam. Pomyślałam sobie że jak nie tu, to muszę wybrać się do starej fabryki.
Idąc spokojnie ulicami, zbliżając się do miejsca, usłyszałam jakiś krzyki. Zza rogu wyskoczyła postać, która w mieniu oka złapała mnie za rękę i pociągnęła zza sobą.
Po jakiejś chwili dotarło to do mnie, że owa postać to tak naprawdę Jiwoo.
Byłam w szoku. Uciekaliśmy teraz przed tłumem dzikich dziewczyn, nie wiedząc co one od niego chcą.
Słyszałam tylko za nami piski " oppa, stój!", " puść tamtą dziewczynę!" , " nierób nam tego, oppa!" i wiele więcej takich podobnych.
Gonitwa trwała jakieś 20 minut, może dłużej, ale w końcu udało nam sie je zgubić.
Nie jestem przyzwyczajona do biegania, a to co przed chwilą sie działo, pobiło moje rekordy.
Znaleźliśmy się w jakimś dziwnym miejscu. Kolejny opuszczony a do tego bardzo zniszczony budynek. Przechodząc obok niego o mało co nie zemdlałam. Bardzo cuchnęło, ale szybko sie oddaliliśmy od tego miejsca, ponieważ szliśmy przy rzece.
- co to były za dziewczyny? - zapytałam w końcu, przezywając ciszę.
- fanki. Jestem dość popularny, co troszeczkę denerwuje.- nawet na mnie nie spojrzał. Szedł przede mną, z gitara na plecach, na którą patrzyłam
- czyli do parku już nie będziesz chodził?
- na to wygląda ze nie, jeśli nie odkryją drugiego miejsca, a jest to możliwe,  to będę zmuszony żeby przestać na jakiś czas.
- a jak znajdziesz inne miejsce?
- wtedy będę tak chodził.
Nawet nie zauważyłam kiedy się znaleźliśmy przy opuszczonej fabryce.
Jiwoo usiadł na dużym kamieniu, odkładając swoją gitarę na bok, patrząc na wodę.
Ja zrobiła to samo, usiadłam obok, ale zamiast na wode, spojrzałam na niego. Jego myślący wyraz był naprawdę uroczy, taki słodki i tajemniczy. Sasori odwrócił głowę w moją stronę, co przez to nasze wzroki się spotkały. Było to dziwne, jego chłodny wzrok, czasami był troszeczkę ciepły.
Odwróciłam głowę, rumieniąc się lekko, a On się zaśmiał tylko.
- co Cię tak śmieszy?- zapytałam
- nic, urocza jesteś - na jego twarzy był uśmiech, który doprowadził i mnie do uśmiechu.

Dziś nie grał na gitarze, ale za to porozmawialiśmy ze sobą, przy okazji dowiadując się co nieco o sobie. Ale wiedziałam że to jest "nic". Ten chłopak jest zagadkowy, a ja miałam ochotę wiedzieć o nim wszystko, ale.... dlaczego?
- odprowadzę Cię- podniósł się, unosząc gitarę i zakładając na ramie. Poczekał na mnie aż wstanę i wtedy ruszyliśmy w stronę powrotną. Wyjątkowo dziś pozwoliłam mu odprowadzić mnie do końca, a dokładnie to pod sam dom.
- dziękuję że  mnie odprowadziłeś.
- nie musisz, było miło- uśmiechnął sie lekko
- o, Sasori~
Słysząc za sobą głos, jakiejś dziewczyny aż mnie zmroziło. Znałam ten głos, a gdy sie odwróciłam, przed moimi oczami była Lee Eunra, dziewczyna która mnie nienawidziła.
- cześć, Layla- Jiwoo lekko sie uśmiechnął, był trochę to wymuszony uśmiech. 
- co tu robisz? o, to twoja dziewczyna? - spojrzała na mnie, tak jakby nigdy nic.
- nie jesteśmy ze sobą-  odpowiedziałam za niego. Spojrzała na niego, lekko sie uśmiechając i szybko przeszłam przez furkę i powoli, żeby nie biegnąc, przeszłam przed ogród i stanęłam przed drzwiami. Nerwowo szukałam kluczy które mi upadły na wycieraczkę. Podnosząc je, zauważyłam jak Jiwoo z Eunrą się oddalają.